sobota, 29 stycznia 2011

Słaby styczeń

Niestety nie idzie mi w tym miesiącu zużywanie. Sporo rzeczy pokończyło mi się w grudniu, poza tym jestem w trakcie pokonywania kilku kosmetyków o dużych pojemnościach np. odżywki Kallos Latte litrowej czy żelu i toniku Ziaja Pro po 500 ml.

Do kosza poleciały opakowania po:
  • Wyszczuplającym żelu z algami morskimi Garniera. To gęsty żel, trochę lepki, ale błyskawicznie wchłaniający, a to ważne przy porannym stosowaniu. Pachnie całkiem przyjemnie, ma miły zielonkawy kolor, lekko chłodzi. Komfort stosowania jak najbardziej na plus. Co do efektów to naprawdę są świetne! Przede wszystkim genialnie i trwale ujędrnia skórę, naprawdę rzeźbi sylwetkę. Nic innego tak nie ujędrniło mojej skóry, no może tylko Elancyl był pod tym względem nieco lepszy, ale cena bez porównania.
  • Toniku antybakteryjnym Care&Control Soraya. Używałam go równolegle z kremem i żelem Soraya Antybakteryjna. Tamte wyrządziły mi straszne szkody, o czym już tu pisałam, ale tonik jest niczego sobie. Dobrze oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, przyjemnie odświeża, nie zawiera alkoholu i dzięki temu nie wysusza. Powinien mieć lepsze działanie antybakteryjne - likwidować powstałe pryszcze i eliminować kolejne, a radzi sobie z tym przeciętnie. Jeśli chodzi o regulowanie wydzielania sebum to tu jest lepiej, ale i tak daleko mu do efektów jakie daje hydrolat oczarowy.

czwartek, 27 stycznia 2011

Moje pierwsze zużycia (styczniowe)

Hej:). To moje pierwsze zużycia, od stycznia zaczęłam zużywanie - ale niektóre z tych kosmetyków zalegały u mnie nawet z rok czy dłużej. Mam nadzieję, że będę zużywać regularnie;).


Farmona Sweet Secret Migdałowy Balsam do ciała

Miał śliczny zapach, migdałowo-marcepanowy, aż miało się go ochotę zjeść:). Niestety zapach ulatniał się praktycznie od razu, jedynie podczas aplikacji można było go poczuć. Bardzo słabo nawilżał, był taki wodnisty. Trochę się męczyłam żeby go zużyć, bo od jakiegoś czasu praktycznie nie używam takich balsamów i moja skóra wychodzi na tym lepiej.  

Taki gadżet, pod względem nawilżania nie polecam.








 Olay skin comfort - żel do mycia twarzy

Do cery suchej. Do mycia twarzy używam olejków z Biochemii Urody albo zwykłego mydła - ale ten żel naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Ma kremową konsystencję, jest bardzo wydajny i naprawdę łagodny dla skóry. Nigdy nie przesuszuł mi cery, a tak się działo przy większości "sklepowych" kosmetyków. Ma mini-drobinki, ale nie działa jak peeling. 






 Biochemia Urody - Żel hialuronowy

Bardzo fajny, super lekki nawilżacz. Idealny na lato, na zimę nawilżenie raczej jest za słabe. Myślę, że przypadł by do gustu osobom, które zupełnie nie trawią jakichkolwiek kremów, które są choć trochę tłuste. Raczej nie wydajny. Pewnie kupię ponownie:).










 Dolce & Mania Bagno Latte - Milk & Mint

 Nie pamiętam czy to był płyn do kąpieli czy żel pod prysznic - ja używałam go jako żel pod prysznic. Miał "podróżną" małą pojemność, był bardzo wydajny. Pod względem działania - przeciętny. Za to zapach bardzo mi odpowiadał, nie spotkałam żadnego innego żelu o takim zapachu. Kojarzył mi się z cukierkami, czy czekoladkami z miętowym nadzieniem :).









 Nuxe Huile Prodigieuse - suchy olejek

To była próbeczka, ale wcale nie taka mała. Faktycznie to olejek o wielu zastosowaniach. Ja używałam go jako lekki nawilżacz do ciała/twarzy, do zmywania makijażu. Ma boski zapach!

Odstrasza mnie cena, ale chętnie bym go kupiła w wersji pełnowymiarowej bo bardzo przyjemnie się go używało i dla tego zapachu:).








 Rossmann Babydream Shampoo

Ostatnio mój ulubiony szampon. Jest łagodny dla moich włosów, nie muszę już używać żadnych odżywek a włosy są zdrowe i błyszczące. Włosy się po nim trochę plączą, ale nie przeszkadza mi to biorąc pod uwagę efekty. Nie jest zbyt wydajny, dużo butelek zużywam (ale kosztuje coś ok. 3 zł).











 Essence Diamond Power Shield Nail Care

Diamentowa odżywka do paznokci. Miała za zadanie utwardzać paznokcie. Była mocno średnia, paznokcie były trochę twardsze i w lepszej kondycji niż gdybym malowała lakierami i nie używała żadnych odżywek. Ale i tak się łamały, podsumowując miałam wiele lepszych odżywek.

W buteleczce coś tam zostało, ale uważam za zużytą bo ta resztka jest już zupełnie gęsta i nie nadaje się do użytku.








 Smackers Snap Gloss - Cotton Candy

Smackers w formie przezroczystego błyszczyka z mini iskierkami, niewidocznymi na ustach. Lekko nawilżał usta, więc głównie stosowałam go jako błyszczyk pielęgnacyjny. Jakaś resztka została, ale ciężko ją wydobyć, poza tym błyszczyk od jakiegoś czasu okropnie wylewa się z opakowania :/. Dlatego muszę się z nim pożegnać ;).

sobota, 22 stycznia 2011

4 zużycia.

Witam. Będę tu co jakiś czas skrobać kilka słów o moich zużyciach. Niektórzy mogą mnie już znać z innego bloga, ale to nieistotne przejdźmy do konkretów:
Słabe światło spowodowało dość złą jakoś tego zdjęcia, a blog to, że nie chcę się obrócić.

Zacznijmy więc od góry
  • 2 korektory firmy virtual. Osobiście wolę ten pierwszy w płynie, ponieważ w dla mnie te w sztyfcie mają dziwną konsystencje i łatwo sprawić, by efekt nie wyglądał naturalnie. Za to ten pierwszy kocham. Zużywam już 4 opakowanie. Może niezbyt widać, że jest zużyty, bo na ściankach zalega jeszcze cieniuteńka warstwa, ale nigdy nie zużywam do końca, ponieważ już w ogóle nie kryje.
  • Rexona crystal clear pure. Ładny zapach. Ogólnie lubię dezodoranty firmy rexona, a ten kupiłam na promocji 2 w cenie jednego. Na początku tak jak to ma za zadanie chroni przed nieprzyjemnym zapachem oraz nasze ubranie przed białymi zabrudzeniami, które mogą powstać, gdy stosujemy inne dezodoranty. Jednak gdy zaczyna się kończyć z tym drugim zadaniem pojawiają się małe problemy, ale to na prawdę jest kilka końcowych psiknięć. Ogólnie całość na tak.
  • Avon preparat do demakijażu z odżywką. Kolejny produkt, który uwielbiam. Nie podrażnia oczu, a np. z niektórymi płynami do demakijażu z ziaji miałam problemy. Dość dobrze zmywa. Jest dość wydajny. Zdecydowanie na tak.

środa, 19 stycznia 2011

zużycia baaaardzo długodystansowe

      Oto denka nad którymi pracowałam w sumie od października. Z nizej wymienionych są tylko dwa do których może jeszcze kiedyś wrócę. O reszcie pragnę zapomieć,a o kasie na nie wydanej tym bardziej  :/ 

 

  •      woda toaletowa Pure Lightness Adidasa - na papierku w perfumeri pachniał o wiele ładniej,nic do niej nie mam,ale mnie nie uwiódł,zużyłam go do odświerzania się w pracy.
  •      pasta do zębów Blanx wybielająca,ale u mnie różnicy nie było,to jeszcze mogę przeżyć lecz mnie rozchodzi się o niezbyt przyjemny smak
  •      płyn do płukania jamy ustnej Colgate Plax - niby wszystko ok ale ja nie mogę używać takich płynów gdyż nieziemsko piecze mnie w buzię,może kiedyś znajdę taki delikatny,ale na razie odpuszczam
  •      krem pod oczy na sińce i opuchnięcia FlossLek,zużyłam,co do skuteczności się nie wypowiem bo nie zaobserwowałam żadnych efektów oprócz tego że koił zmęczone oczy,już tak nie piekły


  •  płyn dwufazowy do demakijażu Garnier - dla mnie chyba ideał,skuteczny i niezbyt tłusty,ale jedyny minus to cena ponad 15 zl,choć mała ziajka w sumie chyba na to samo wychodziła,podczas gdy Delia ta duża kosztuje 5 zł a nawet działa choć na początku miałam co do niej parę zastrzeżeń.
  • mydło pod prysznic z algami - powiem krótko - kosmetyk objawieniem nie jest ale nie mam zastrzeżeń - po prostu mi się znudził bo butla jest duża.
  • żel do mycia buzi Eveline - ładnie pachnie a reszta - normalny. 
  • woda toaletowa Sunflowers E.Arden - tak jak na początku bardzo podobał mi się ten zapach tak teraz zużyłam go jako psikacz do łazienki. Brr. Może to wina tego że kupiłam go latem a teraz zima.... nie wiem.......


  • zmywacz do paznokci Sensique - praktyczny - wydajny - butla wystarcza na długo . 
  • wybielająca maska do paznokci Joko - kupiłam ją jako pocieszacz po wycofanej już z produkcji maski nawilżającej paznokcie. To moja druga buteleczka , buteleczka kosmetyku który wogóle nie działa. Dlaczego znów ja kupiłam? :O
  • krem Bambino - efekt YouTube ale pomyliłam opakowania i kupiłam ten gorszy :D bardzo rzadka konsystencja,ogólnie bardzo wodnisty,na zimę zbyt lekki. 

  • żel do mucia buzi Iwostin Sensitia - fajnie się pieni,pieknie pachnie - dostałam go gratis. Ale jeśli moje fundusze wzrosną to na pewno kupię butlę pełnowymiarową. Ale na razie problemów z cerą nie mam więc uważam że do mycia twarzy wystarczy mi tańszy kosmetyk. (np. Isana  med żel do mycia za 5 zl)     
  • krem do rąk Verona - zachęcona tym że jest na bazie oliwek kupiłam go mimo iż miałam jeszcze dwa inne ale już go nie kupię  - szybko się wchłania i dalej mam suche ręce. :/ mnie nie powalił. Ładnie pachnie - fakt. Ale to trochę za mało. Do kremu Kamil z 5% UREA jeszcze mu daleko. Oj daleko.
  • i tu mój największy powód do dumy :D ta nieszczęsna mgiełka odświerzająca włosy,która wogóle nie działa. W pewnym momencie zaczełam jej używać jako psikadło do łazienki gdyż zapach ma bardzo intensywny. Taki trochę meski.             
A teraz kolorówka!!!!!


  • cień Pierre Rene - w sumie nawet nie było tak źle,ale tych cieni nude mam ogromne ilosci więc się cieszę z każdego kolejnego który odchodzi w nicość. 
  • trójeczka paese 103 - moze kiedyś do niej wrócę gdyż kolory były bardzo naturalne i zaskakująco długo się utrzymywały.
  • sztyft ochronny Nivea miód i mleko - zostały mi jeszcze 4 szminki Nivea każda w innym smaku (bo nie mogłam się zdecydować którą chcę najbardziej - bez komentarza)
  • tego zużycia trochę mi szkoda - no ale cóż,będzie okazja do szukania kolejnego :) to ten jasny brąz lub ciemny beż (jak kto woli) 


  • właśnie pożegnałam się z nieudanym pudrem Sephory który przemycili z bardzo fajnym rozświetlaczem i bronzerem. Puder ciemniał w ciągu dnia i bardzo podkreślał pory i suche skórki. Cieszę sie że mogę o nim już zapomnieć. Męczyłam go od wakacji.
To na tyle.... Ufff  Trochę tego było. Na razie nie zapowiada mi się już żadne denko. Teraz każdy mój zakup jest przemyślany i zastanawiam się po 5 razy nad jakąs rzeczą - czy jej potrzebuję- biorę - i w kolejce do kasy stwierdzam że się bez niej obejdę i wychodzę z dumą że nie dałam się naciągnąć. :D


                                                  

Pierwsze styczniowe :)


* krem pod oczy glęboko nawilżajacy (Avon) - całkiem przyjemny krem, bardzo dobrze nawilża

* kulka Naturals ogórek+melon (Avon) - łudziłam się, że będzie podobna do kulek Senses, które może nie chronią w 100 %, ale przynajmniej nie czuć "zapachu" potu i dosyć szybko zasychają. Kulka z serii Naturals jest całkowitym przeciwieństwem - nie chroni przed smrodkiem (choć i tak nie mam jakiś wielkich problemów z poceniem, myślę, że raczej w normie) do tego klei się i ... podrażnia. Podrażniła mi pachy tak samo jak kulka Adidasa sensitive ... W końcu w koszu :)
* peeling Visibly Clear (Neutrogena) - niedostępny w Polsce. Nie robi właściwie nic. Drobinki są malutkie, bardzo delikatne, prawie nic nie czuć. Baza jest dosyć przejrzysta, ale gęsta, przez co drobinki czuć jeszcze mniej. Po wymieszaniu na dłoni z niewielką ilościa wody drobinki bardziej czuć, ale dalej kiepsko. Do tego wysusza. Zużycie baaaardzo mnie cieszy :)

* krem do mycia twarzy/maseczka Visibly Clear (Neutrogena) - niedostępny w Polsce. Jako myjadło do twarzy - takie sobie. Nie zachwyca jakoś szczególnie, ale też nie jest złe. Zwykłe myjadło. Natomiast jako maseczka bardzo lubiłam :) I to lekkie uczucie chłodu :)
* krem do stóp wanilia + brązowy cukier FW (Avon) - serie limitowane sa dosyć cienkie, ale te zapachy :slina: Krem z tej serii należy akurat do tych bardziej gęstych (czasami z limitek maja wodnistą konsystencje) ale nie nawilża jakoś spektakularnie. Niemniej jednak lubiłam :)

* bibułki matujące - Inglot - nie ma na zdjęciu. Nad czym tu się rozpisywać :D Były, były, były aż nagle się skończyły!

niedziela, 16 stycznia 2011

3 zużycia, w tym jedno kolorówkowe :)

Witam po przerwie :)


Skromnie, 3 zużycia - krem do rąk, maseczka, puder.
  •  Krem do rąk Atoderm Bioderma - jedyny krem do rąk, który radzi sobie, gdy pojawia się  u mnie na dłoniach skóra atopowa. Wszystkie drogeryjne kremy można wtedy o kant d... rozbić, bo nie dają rady. Kosztuje ok. 30 zł, co jak na krem z apteki do skóry atopowej jest ceną przeciętną. Jeśli ktoś nie ma problemów z dłoniami, zadowoli się czymś prostszym. Atopicy powinni być wniebowzięci.
  • Maseczka Avon Planet Spa Minerały Morza Martwego - nie cenię "katalogowych" kosmetyków i uważam, że większość nie jest warta uwagi, ale czasami zdarzają się perełki. Błotna maseczka (za ok. 20 zł) na pewno do nich należy. Dobry skład, cudowne działanie, niska cena. Świetnie koi cerę zaczerwienioną, podrażnioną, a jednocześnie pięknie oczyszcza przetłuszczające się partie i zatkane pory. Uwielbiam i jak tylko będzie w przyzwoitej cenie, zrobię zapas.
  • Puder Matujący w kamieniu Sephora - można sobie darować, jest tyle lepszych kosmetyków w tym przedziale cenowym (43 zł). Brak lusterka i jakiegokolwiek aplikatora (nosiłam ze sobą wysuwany pędzel). Z kolorówki Sephory mam jeszcze szminki, konturówkę i cienie do powiek,a także jeszcze jeden puder/podkład w kompakcie kupiony w przypływie zaćmienia umysłowego. Na pewno więcej nie kupię.

Co do wszelkich innych zużyć - idzie mi wolno. 50 ml kremu do twarzy starcza mi na min. 4 miesiące codziennego stosowania. Nic dziwnego, że kupuję coraz droższe kosmetyki...

niedziela, 2 stycznia 2011

Jeszcze zeszłoroczne


To już ostatnie moje zużycia grudniowe, a zarazem ostatnie ze starego roku. Oby nowy rok przyniósł nam jak najwięcej pustych opakowań! Tego życzę sobie i Wam.
  • Peeling drobnoziarnisty z minerałami morskimi i krzemionką Be Beauty. To peeling produkowany przez Dax Cosmetics dla Biedronki, dokładnie ten sam co z serii Perfecta Oczyszczanie w niebieskiej tubce. Tylko że biedronkowy jest kilka złotych tańszy. Ściera świetnie, pozostawia gładką skórę i jest wydajny. Ma ciekawy zapach - taki morski, trochę męski, jak woda po goleniu, przy dłuższym używaniu niestety męczący.
  • Szampon Nutrill z ogórkiem i cytryną z Biedronki. O jego właściwościach nic nie napiszę, bo używałam go do prania pędzli. Tani, o przyzwoitym zapachu, wydajny.
  • Balsam oliwkowy Natural Dream Spa od Eveline. Kupiłam oczywiście zachęcona opiniami na wizaz.pl i jestem zadowolona. Jest bardzo treściwy i naprawdę dobrze nawilża, na długo, nawet suchą skórę. Nie lepi się, nie klei do ubrań, nie tłuści. Co do zapachu to mnie niestety nie porwał, ot w miarę przyjemny, za to zachwycił moją Mamę. Diabelnie wydajny, używałam i używałam i skończyć się nie chciał. Fajne, przezroczyste opakowanie, z którego można wycisnąć balsam niemal do samego końca.