piątek, 30 września 2011

Wrześniowy Projekt Denko

Wrzesień niewątpliwie obfitował w zużywanie. Oto, co wykończyłam w czasie ostatniego miesiąca:


Górny rząd od lewej:
1. Avon Woda toaletowa Just Play dla Niej 
Posiada nawet ładny zapach (trochę słodki), ale krótko się utrzymuje. Pomimo, że na początku zapach wydaje się owocowy i świeży, to później staje się mdły i szczerze powiedziawszy zużycie tych perfum było dla mnie już prawdziwą męką. Niedroga - w promocji 19,90 zł za 50 ml.
2. Wibo Lovely Spectular Me Tusz pogrubiający
Skusiła mnie też jego szczoteczka (gumowa, dobra do rozczesywania) no i jak zwykle cena. Nie wiem czy trafiłam na felerny egzemplarz tego tuszu w Rossmanie (już nie raz mi się zdarzyło kupić u nich coś starego, wyschniętego albo wcześniej otwieranego) czy on ma po prostu takie właściwości. Miał lepsze i gorsze dni - przy gorszych potrafił tak masakrycznie skleić rzęsy, że makijaż nadawał się tylko do zmycia. Zostawiłam go do rozczesywania pomalowanych już rzęs, aż pewnego dnia zauważyłam, że się skończył lub doszczętnie wyschnął - uff na szczęście :) Z największą przyjemnością skierowałam go do śmietnika :D
3. Cashmere Secret Baza wygładzająco-rozświetlająca pod makijaż
Saszetka starczyła mi na kilka razy. Ma fajną konsystencję - nie jest to płyn, bardziej ciało stałe o "silikonowej" strukturze. Świetnie się wchłania i dopasowuje do skóry, dodatkowo nadaje jej blasku i pozostawia delikatny brokat. Sprawdziła się rewelacyjnie na wesele - makijaż utrzymał się do rana.
4. Iwostin Purritin Żel redukujący zmiany potrądzikowe
Żel jest przezroczysty, stosowałam go tylko na noc. Dobrze się wchłania i już po chwili można wyczuć delikatne ściągnięcie skóry oraz przyjemny chłodek. Rano twarz wygląda na wygojoną i gładką. Między innymi dzięki niemu wygrałam wojnę z nieprzyjaciółmi podczas ich natarcia ;)

Dolny rząd od lewej:
5. Cleanic Kindii Oliwka dla niemowląt i dzieci
Oliwkę posiadam w swoim zbiorze kosmetyków, odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży (smaruję się nią codziennie, aby zapobiec rozstępom), tym bardziej chciałam ją wypróbować do twarzy. I co? To najlepszy "krem" do twarzy jaki miałam!!! Przestałam się świecić, skóra się wygładziła i zero nieprzyjaciół (niezależnie czy stosowałam ją na noc, czy na dzień). Mój sposób na oliwkę był taki: odrobinę oliwki (dosłownie kroplę) nanosiłam na twarz, wsmarowywałam, a nadmiar usuwałam wacikiem. Zużycie zajęło mi chyba pół roku przy codziennym stosowaniu.
6. Olej rycynowy
Zużycie tej 30-gramowej buteleczki zajęło nam (dzielę ten specyfik razem z mamą) około miesiąca. Widocznie przyspiesza porost włosów, brwi i odbudowuje rzęsy.
7. Mydełko naturalne z nanosrebrem 
Ma naturalny zapach, słabo wyczuwalny (podobny do zapachu szarego mydła). Nie zaszkodziło skórze mojej twarzy, nie podrażniło i nie uczuliło. Nie zauważyłam, żeby zrobiło cokolwiek z moją buzią, a mniej więcej w połowie używania zaczęło się rozpadać na kawałki. Większość obietnic producenta nie została spełniona - mydło nie pomagało w gojeniu się ran i nie zredukowało trądziku ani stanów zapalnych.
8. Masło do ciała Hawaiian Tropic Coconut Body Butter 
Produkt zapewne doskonale znany. Posiada wspaniały zapach (jak pisało większość dziewczyn-testerek, nie jest to mdła woń kokosu, ale mix kokosu z owocami). Doskonale nawilża na cały dzień, zalecane po opalaniu (ja go w taki sposób nie stosowałam, ponieważ w tym roku unikam słońca, więc nie wiem, czy utrzymuje opaleniznę). Skóra jest ewidentnie wygładzona. Dobrze się wchłania, nie trzeba go mocno wcierać. To typowa konsystencja masła - nie za rzadkie, nie za gęste. Zapach masełka utrzymuje się bardzo długo, wnika w ubranie, pozostając na dłuższy czas (co ja osobiście uwielbiam!), a jednocześnie nie pozostawia śladu na nim. Jest warte swojej ceny, działa lepiej niż niejeden balsam.
9. Avon Krem intensywnie zmiękczający stopy
Naprawdę dobry kosmetyk i to w dobrej cenie. Super wydajny, nawet nie pamiętam dokładnie kiedy go kupiłam. Ma ładny, mentolowy zapach i co najważniejsze - "robi robotę" - doprowadził moje stopy do idealnej gładkości (przy codziennym wieczornym stosowaniu). Konsystencja może się nie każdemu spodobać - taka trochę podobna do wazeliny, przez co krem nie wchłania się od razu, ale dzięki temu stopy są długo nawilżone.

Na bardziej obszerne recenzje tych kosmetyków zapraszam tutaj :)

czwartek, 22 września 2011

Wrześniowe zużycia

Hej. Jest to moja pierwsza notka na tym blogu. Z tego miejsca chcę pozdrowić inne autorki tego bloga.

1. Marba puder do kąpieli czekolada z pomarańczą.
Opakowanie to wygodna saszetka zawierająca 75 g produktu. Po wsypaniu do wanny powstaje dosyć duża piana, która utrzymuje się z 15 minut. Woda zabarwia się na kolor  pomarańczowo-żółty i jest zmiękczona. Fajny gadżet, ale więcej nie kupię.
2. Kremowy żel do stóp - BeBeauty
To moja perełka. Kupiłam w Biedronce na 2,99 czy 3,99 (nie pamiętam). Myślałam, ze za taką cenę będzie to bubel, ale się myliłam. Jest to mój ulubiony krem do stóp. Szybko się wchłania i co najważniejsze nogi mniej się pocą. Krem zapobiega nieprzyjemnym zapachom. Rewelacja. Za taką cenę polecam.
3. Malwa Hand Care - Krem do rąk nawilżająco -wygładzający.
Krem kupiłam dawno temu za około 3 zł. Dla mnie jest super. Jeżeli chodzi o nawilżanie dłoni to jestem bardzo wymagająca, a ten krem spełnia wszystkie moje zachcianki. Poza tym jest bardzo wydajny.
Szczegóły tutaj: Kliknij.
Ziaja Blubel - mydło pod prysznic Jagoda i porzeczka.
Kocham, kocham, kocham. To już moje 5 opakowanie. Zapach boski. Pachnie rewelacyjnie, owocowo i soczyście. Nie nawilża, ale nie wysusza. Cena też bardzo fajna jak  za 500 ml (ja kupiłam w promocji po 4,50).
Avon - dezodorant w kulce
Zużyłam z wielkim trudem, bo dezodorant schnie dokładnie 15 minut, brudzi ubrania, pozostawia osad. Katastrofa. Plusem jest tylko zapach, ale mimo wszystko nie polecam. Jeden wielki bubel.

Jak widzicie zużycia niewielkie, ale myślę, ze z każdym miesiącem będzie ich więcej.
Zapraszam również na mojego bloga: szalone-zycie-kingi.blogspot.com

wtorek, 20 września 2011

Najnowsze zużycia.

Witajcie Czytelniczki!! :) Mam zaszczyt zamieścić swoją pierwszą notkę na blogu Mania zużywania! Tym samym pragnę powitać wszystkie współtwórczynie tego niesamowitego bloga. :)
Moje dotychczasowe zużycia, których udało mi się do tej pory nie wyrzucić, nie są zbyt piorunujące, bo jest ich tylko kilka. Oto one:

  • Podkład Miraculum Ideal Satin - jeszcze niedawno szukałam jakiegoś bardzo jasnego podkładu, który będzie pasował dla mojej tłustej cery. Z tej racji, iż moja skóra wydziela dużo znienawidzonego sebum, podkłady na mojej twarzy często ciemnieją... Dlatego też zawsze szukam najjaśniejszego koloru (oczywiście z uwzględnieniem pory roku, wiadomo, że latem się opalę). Miraculum bardzo ładnie matował moją cerę (uwzględniam w tym drobne poprawki w ciągu dnia) i nie sprawiał wrażenia maski na twarzy. Koszt to ok. 12zł. Pragnę też zwrócić uwagę, że Miraculum istniała dawniej jako uwielbiana przeze mnie KOLASTYNA. :)

Miraculum Ideal Satin
  • Balsam/mleczko do ciała Oriflame Silk & Cashmere. Totalna porażka, długo zajęło mi wyczerpanie tego kosmetyku. Średnio się wchłania i jest straaasznie rzadki! Często wylewał mi się opakowania. Jedyny plus to taki, iż nie podrażniał on skóry. Nawilżał słabo... Nie polecam w każdym razie. :)
Oriflame Silk&Cashmere
  • Krem do rąk Johnson's Body Care 24hour Moisture to moje wielkie odkrycie, szczególnie na porę jesienno-zimową!! :) Za 100ml tego specyfiku zapłaciłam niecałe 5zł. Krem jest nietłusty, idelanie się wchłania i pozostawia skórę rąk delikatną, nawilżoną i bardzo miłą w dotyku. To mój absolutny hit w tej kategorii, gdyż moje dłonie w okresie jesienno-zimowym są narażone na powstawanie suchych, odstających skórek.
Johnson's Body Care 24hour Moisture
  • Tusz do rzęs Yves Rocher Luminelle to jeden z moich najlepszych tuszy jakie do tej pory miałam okazję posiadać i używać. Opinie w internecie są bardzo podzielone, ale dla mnie służył bardzo dobrze i to przez dość długi czas. Po opakowaniu widać, że dość często go używałam, gdyż wszystkie możliwe napisy już się pościerały. :) Szczoteczka nie jest zachwycająco gruba, ale dla mnie dawała naturalny efekt wytuszowanych rzęs. Sam tusz sprawiał, że rzęsy nie były sztywne i z grudami, wręcz przeciwnie. Stawały się elastyczne! Obecnie produkt trochę się wysuszył i używam go czasem jako malowidełko dla moich brwi, bo delikatnie je przyciemnia.
Yves Rocher Luminelle
Zapraszam również na mojego bloga :)
http://modanablogi.blogspot.com/

Wrześniowe denko

Bez zbędnego pisania - zaczynamy!




Alantan - zwędziłam go mojemu bratu, który miał go stosować na spierzchnięte wargi. Ja chciałam smarować twarz, ale jakoś dziwnie pachniał więc zużyłam go do rąk. Jest polecany na wizażu więc to może mnie trafiła się jakaś dziwna wersja, bo przeterminowany na pewno nie był. Do rąk sprawdził się bardzo dobrze. Były miękkie i nawilżone.
Płyn micelarny Perfecta -  jest to mój ulubiony płyn micelarny a odniesienie mam do Jaśminu w płynie Ziaji i płynu Bourjois. Jaśmin nie pachnie, działanie jest gorsze a na dodatek szczypie w oczy, ale za to ma fantastyczną butelkę z cudownym "wylewaczem" (nie wiem jak to nazwać, podpowie mi ktoś?). Bardzo często przelewam płyn do mniejszych butelek i niestety nie ze wszystkich łatwo się przelewa a z Ziają nie ma tego problemu, nic się nie rozleje. Natomiast Bourjois też nie pachnie niestety, działanie ma bardzo dobre, ale denerwuje mnie zatyczka z kulką. Jak dla mnie jest niepraktyczna i jeśli komuś się urwie ta kulka to będzie miał nie mały problem z otwarciem. Perfecta ze zmywaniem makijażu radzi sobie bardzo dobrze, podkład znika w całości, tusz do rzęs, kreski, cienie też zmywa bardzo dobrze. Nie trzeba trzeć, wystarczy przyłożyć płatek z płynem na powiekę, potrzymać kilka minut, docisnąć parę razy i przetrzeć delikatnie. Nawet moja mama go polubiła (a to kobieta odporna na moje sugestie).
Krem do stóp - takiego bubla jeszcze nie miałam, ni to antyperspirant (wcale nie) ni to no nawet nie wiem co napisać. Bo krem powinien coś robić a w sumie ten robi - wysusza stopy i robi z nich tarkę. Brr nigdy więcej.
Żel micelarny BeBeauty jest jednym z najczęściej używanych przeze mnie kosmetyków do demakijażu. Ja osobiście nie mam mu nic do zarzucenia i w skrócie mogę powiedzieć że bardzo dobrze sobie radzi z podkładem, tuszem niewodoodpornym i cieniami nawet na bazie.
Plastry Slim System Model Look - nie kupiłam ich sama, bo nie wierzę w takie cuda. Wygrałam w krzyżówce Skarbu więc z chęcią je przetestowałam. Po wyciągnięciu z opakowania otrzymujemy szarą foliową saszetkę a w niej 4 arkusze po 7 plastrów. Mają dość dziwny zapach, ale nie jest on nieprzyjemny. Po przyklejeniu nie czuć zapachu, ani to że mamy przyklejony plaster. No i po wykończeniu opakowania mogę powiedzieć że absolutnie nie działają. Nie ma po co wydawać pieniędzy.




sobota, 17 września 2011

Wrześniowych zużyć ciąg dalszy


Wrzesień jest dla mnie bardzo udany jeśli chodzi o zużycia. Niestety zakupy też się sypią - będzie co zużywac dalej ...
  • Żel antycellulitowy Evoco. Kupiłam go jakiś czas temu w Auchan, bo zaciekawił mnie skład. Firma Evoco nie jest znana (polska, z Łodzi) i nie mogę znaleźć o niej nigdzie informacji. Żel jest przyjemny, przezroczysty, nie jest lepki, choć długo się wchłania. Ujędrnia skórę zaraz po aplikacji, jednak efekty nie są długotrwałe. Bardzo mało wydajny, zużyłam w około miesiąc.
  • Olejek pielęgnacyjny Babydream. Nie znam drugiego tak uniwersalnego produktu. Używałam go do pielęgnacji skóry po kąpieli. Wchłania się świetnie jak na oliwkę, nie tłuści i nie oblepia obleśnie jak inne preparaty na bazie parafiny. Cudownie nawilża skórę, staje się mięciutka jak skóra dziecka. Dolewałam też oliwki do wody w wannie w zastępstwie płynu, nie musiałam już później używać żadnego kosmetyku nawilżającego. Sprawdza się także w pielęgnacji włosów. Nakładałam ją na końcówki albo dolewałam do masek/odżywek. Nadaje się też oczywiście jako preparat do demakijażu oczu. Idealnie usuwa cienie i wodoodporny tusz, lepiej od niektórych płynów dwufazowych. Pozostawiła wokół tłustą powłokę, ale mnie to nie przeszkadzało. Oczy mnie nie szczypały ani nie były podrażnione. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak zbawienne działanie na skórę po depilacji. Oliwka nie łagodzi podrażnień jak inne preparaty, a całkowicie im zapobiega!
  • Odżywczy zmywacz do paznokci z Auchan. Bardzo dobrze zmywa lakiery, ale znam podobnie działające zmywacze o większej pojemności i mniejszej cenie.
  • Maseczka z glinki zielonej Argiletz. Świetnie oczyszcza skórę i działa regulująco na sebum. Po użyciu buzia jest gładsza i ma ładniejszy koloryt. Całkiem porządnie ściąga pory. Bardzo lubiłam dokładać do tej maseczki różne oleje i hydrolaty, które wzmacniały jej działanie.
  • Maseczka regenerująca z glinki brązowej Ziai. Maseczka pachnie przesłodkim karmelem, dokładnie tak jak seria Masło Kakaowe Ziai. Jest gęsta, nie spływa, łatwo się rozprowadza. Nie zasycha na twarzy na skorupę ani nie ściąga skóry. Zmywa się szybko i wygodnie. Wyraźnie uspokaja i odżywia skórę, znacząco ją wygładza i przywraca promienny wygląd. Pierwszy raz spotkałam się z maseczką glinkową, która tak rewelacyjnie nawilża. Niestety wyskoczyły mi po niej na brodzie brzydkie, podskórne i bolące gule.
  • Lakier do zdobień Nail Art Golden Rose. Pierwszy raz w życiu zużyłam lakier zanim zgęstniał albo się przeterminował. Używałam go głównie do stemplowania metodą konadową. Świetnie się sprawdził - kolor był naprawdę wyrazisty, a wzorki trwałe. Jako lakier do zdobień także mnie zadowolił. Malował precyzyjnie, szybko schnął, miał idealny pędzelek. Potrafiłam nim wyczarować piękne wzorki. Cena korzystna jak na taką jakość.
  • Korektor antybakteryjny Problem Reductor Hean. Wybrałam kolor nr 1, najjaśniejszy w palecie. Niestety po pierwszym teście okazało się, że jest o wieeeele za ciemny. Używałam go jednak w celach pielęgnacyjnych - świetnie radził sobie z gojeniem wyprysków.
  • Perfumetka Fleur du Paradis Sephora. Dostałam już dawno temu w prezencie. Miły gadżecik, wygodny w użyciu. Zapach przyjemny, kwiatowy, codzienny, ale nie porwał mnie.

środa, 14 września 2011

Zużycia z początku września

Parę produktów udało się na początku tego miesiąca pomyślnie wykończyć.




1) Żel do mycia twarzy All About Face - to co najbardziej w nim lubiłam to wygodne opakowanie z pompką (posłuży jeszcze do innych produktów). Zapach nie podoba mi się, z jakością też średnio.
2) Odżywka do włosów Jedwab Joanna - bardzo dobra, polecam. Pisałam o niej oddzielną notkę.
3) Puder Synergen - fajny produkt w atrakcyjnej cenie. Dobrze matuje, wystarcza na bardzo długo a poza tym ma przyjemny zapach.
4) Zapach Treselle Avon w roletce. - Jeden z moich ulubionych zapachów. Dostałam kiedyś w prezencie i myślę że wrócę jeszcze do niego w większej wersji.
5) Balsam do ust Avon - nie wiem  jak się nazywał bo jakiś czas temu zdarłam naklejkę ale to taka truskawkowa galaretka. Truskawką nie pachnie. Za to dobrze chroni usta, zmiękcza je i nawilża.
6) Lakier sensique. Używałam jedną warstwę wyglądał wtedy jak bezbarwny lub dwie warstwy do frencha.

http://olla-mania.blogspot.com/

niedziela, 11 września 2011

W czasie wakacji grzecznie zużywałam swoje zasoby. Jestem dumna, że nie przybyło mi strasznie wiele w międzyczasie, ale i tak wciąż mam jeszcze sporo kosmetyków, które mi się dublują (i nie tylko!). Naprawdę nie mam usprawiedliwienia dla zapasu 10 żeli pod prysznic... -_-'

Oto efekty zużywania:
  •  Tonik Corrine de Farme - kosmetyki tej firmy można kupić w mniejszych drogeriach i czasami w supermarketach z dużym działem kosmetycznym. Mi się poszczęściło w poznańskim Tesco bodajże na Serbskiej. Świetne składy, niezłe ceny (tonik - 10 zł). Zadecydowanie warte uwagi.
  • Płyn micelarny Biodermy - recenzja.
  • Żel micelarny do mycia twarzy BeBeauty z Biedronki. Zrecenzowany na wielu blogach. Pewnie do niego wrócę, bo jest śmiesznie tani, a robi swoje.
  • Waniliowy żel pod prysznic z Alterry - konsystencja nieco glutowata. Nie pieni się tak rewelacyjnie jak żele oparte na SLS, ale jest skuteczny. Zmęczył mnie zapach, choć jest bardzo ładny i taki.. spożywczy :) Sprawiał, że chciało mi się sernika ;)
  • Kultowy peeling morelowy St Ives - coraz trudniej dostępny. Powoli znika z półek sklepów - kompletnie tego nie rozumiem, bo jest świetny. Szoruje niczym pumeks.
  • Żel pod prysznic z olejkiem Sunny Melon & Oil Nivea - bardzo przyjemny. Nie wysusza, dobrze się pieni. Ze śmiesznymi drobinkami-kapsułkami.
  • Szampon leczniczy Polytar - śmierdziel jakich mało, ale skuteczny. Znany osobom, które mają problem ze swędzącą skórą głowy.
  • Szampon Alterra dodający objętości. Nie powalił mnie na kolana, ale zawsze przyjemnie mi się używa produktów, co do których wiem, że nie są naszpikowane chemią.
  • Krem Aquasource Biosensitive recenzowałam niedawno na swoim blogu. Bardzo dobry, ale niestety drogi.
  •  Nivea Natural Action dezodornat w kulce - bez aluminium. Niektórzy narzekają, że nie jest zbyt skuteczny, ale mi wystarcza. Ładnie pachnie.
  • Żel do mycia twarzy Effaclar był moim niezbędnikiem 10 lat temu. Teraz jest dla mnie trochę zbyt wysuszający. Ten egzemplarz o pojemności 50 zł dostałam od uprzejmej dermokonsultantki w SuperPharm.





  • Matujący krem Collistar włoskiej marki perfumeryjnej zużyłam z przyjemnością do samego końca. Recenzja.
  •  Krem L'oreal Kod Młodości przeznaczony jest dla starszych kobiet. Miałam tylko próbkę z gazety. Kompletnie nie poradził sobie z nawilżeniem mojej skóry, więc nie wiem jak ma pomóc jeszcze starszym dziewczynom.
  • Żel do golenie Gilette zamieniam często tańszymi, ale jednak często do niego wracam, ale tylko gdy upoluję go na promocji.
  • Krem na noc Mineral Flowers, marki o świetnych składach dostępnej w Sephorach, może zniechęcać intensywnym zapachem geranium. Raczej tylko dla maniaczek ekoskładów.

sobota, 10 września 2011

Zużycia z przełomu sierpnia i września


Od ostatniego mojego posta tutaj udało mi się zużyć parę kolejnych rzeczy. :) Bez zbędnych wstępów, przejdę do konkretów:
  • AVON Foot Works, Nawilżający krem do stóp Wanilia i Brązowy Cukier
Nie polecam na lato ze względu na zapach (ja musiałam go wykończyć, zresztą nie miałam akurat innego), ale rewelacyjnie nawilża. Moje stopy przypominały łuszczący się papier ścierny, a po tygodniu codziennego używania tego kremu, stały się mięciutkie i zdrowe. Z czystym sumieniem polecam, zwłaszcza, że jest już niedostępny :P Ale większość produktów z serii FootWorks jest warta uwagi :)
  • REXONA Fresh Aloe Vera, Antyperspirant w aerozolu - miniaturka
Tego z kolei nie polecam. Nic nie robił, ani nie pachniał zbyt długo (może z godzinę po popsikaniu), ani nie niwelował potliwości ani zapachu. Dobrze, że szybko się skończył.
  • ORIGINAL SOURCE Żel pod prysznic Mięta i Drzewo Herbaciane
Ten żel zużyłam i kolejna butla czeka już na swoją kolej. Uwielbiam zapach mięty i jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby jakikolwiek kosmetyk pachniał tak naturalnie i tak intensywnie! Niesamowicie orzeźwia, dość dobrze się pieni, jest wydajny. Opakowanie bardzo praktyczne, bo otwiera się od dołu, więc żel spływa, ale nie wypływa, bo ma silikonowy "zaworek niekapek" :D
  • HEAD&SHOULDERS Szampon przeciwłupieżowy przeciw wypadaniu włosów dla niej
Co do tego szamponu mam mieszane uczucia. Zwalczył łupież - najpierw idealnie, nie miałam ani odrobinki, ale po chwili wrócił - jeszcze w trakcie używania szamponu. Wrócił co prawda mniej intensywny, ale chyba nie powinien, co? Zapach typowy dla szamponów H&S, taki nijaki. 
  • MARBA Puder do kąpieli Bazylia i Limonka
Ot, taki gadżet za niską cenę. Rewelacji nie robi, nie do końca spełnia obietnice (np. o wannie pełnej piany... Owszem, jest piana, ale po chwili znika), ale akurat ta wersja ładnie pachnie - bardzo oryginalne połączenie bazylii i limonki. Warto spróbować, ale nie nastawiać się na zbyt wiele. Słyszałam, że dwie pozostałe wersje są dużo gorsze.

poniedziałek, 5 września 2011

Początek blogowania.

A więc to moja pierwsza notka na tym blogu, a więc proszę o wyrozumiałość :). Dziś przedstawię wam naprawdę kilka zużyć. Niedawno robiłam dokładny porządek w kosmetykach, a wtedy nie wiedziałam jeszcze o tym blogu. Produkty te są bardzo podstawowe.




1) Żel pod prysznic Avon - fajny żel szczególnie w ciepłe dni. Orzeźwiający i fajnie się pieniący. Jest troszkę za bardzo wodnisty. Pachnie dość przyjemnie, ale zapach nie utrzymuję się długo. Duża i bardzo poręczna butelka. Są również o mniejszej pojemności. Jak dla mnie jak najbardziej produkt na tak, choć można by dopracować konsystencję.
2) Krem do pielęgnacji Bambino - po wszystkich kremach do twarzy dostawałam uczulenia od pewnego czasu. Dlatego mama kupiła mi ten krem. Problem znikł, a moja skóra była świetnie nawilżona. Przyjemnie pachnie i fajnie nakłada się na twarz. Bezpieczny i przyjazny produkt,. Jestem nim zachwycona i na pewno kupię jeszcze jedno opakowanie, ale teraz troszkę mniejsze i z cynkiem.
3) Zmywacz do paznokci Sensique - jest on o zapachu kiwi, dlatego go kupiłam. Troszkę byłam zawiedziona, bo myślałam, że nieprzyjemny zapach zmywacza zniknie, ale i tak nie pachniał zbyt przyjemnie. Pod nutą kiwi, dało się wyczuć zapach zwykłego zmywacza. Lakier usuwał dobrze i łatwo się nim zmywało. Nie wysuszał paznokci, chwilę po zmyciu paznokcie się błyszczały. Bardzo fajny zmywacz, szkoda, że w tak małej buteleczce, bo ma tylko 50 ml. z drugiej strony jest idealny na podróż.


Wiem, że nie wiele, ale na pewno będzie tego więcej.
Zapraszam na mojego bloga:
http://sleepingbeauty0.blogspot.com/     .

Udany początek września

Minęło dopiero kilka dni września, a pojawiły się już puste opakowania.
  • Szampon dla dzieci Babydream z Rossmanna. Jest niewydajny, bo słabo się pieni, jednak zaskakująco niska cena to w zupełności rekompensuje. Nie pachnie wybitnie, ale też nie odpychająco. Włosy z każdym użyciem stają się coraz bardziej miękkie. Po żadnym innym szamponie nie miałam aż tak miękkich włosów. Oczywiście jako delikatny szampon plącze włosy, ale można sobie z tym poradzić dobrą odżywką. Dobrze oczyszcza, nieinwazyjnie i łagodnie. Żeby usunąć preparaty do stylizacji potrzebny jest jednak szampon z silniejszymi detergentami.
  • Żel ze świetlikiem i chabrem pod oczy i na powieki Flos Leku. Ma delikatną, żelową konsystencję, błyskawicznie się wchłania. Można go bez problemu używać pod makijaż - nic nie spływa, nie świeci się, nie roluje. Rewelacyjnie niweluje zmęczenie, opuchliznę, niewyspanie. Skóra pod oczami staje się dzięki niemu elastyczna i bardziej napięta. Wersja ze świelikiem i chabrem pomaga szczególnie oczom zmęczonym podczas korzystania z komputera.
  • Krem do ciała z mocznikiem Isana Rossmann. Używałam go do pielęgnacji szyi i spisywał się doskonale. Genialnie i naprawdę długotrwale nawilżał, sprawia że skóra jest jakby "gęstsza", odbudowana. Można używać go do przesuszonych partii ciała, albo takich wymagających szczególnej pielęgnacji (np. łokci, kolan, pięt), świetnie radzi sobie z przesuszeniami i zrogowaciałym naskórkiem. Jedyne, co mi w nim przeszkadzało to zbyt mocny, naperfumowany zapach. Wydajny, gęsty, treściwy, niedrogi i niesamowicie wydajny - używałam go prawie pół roku!
  • Maseczka z glinką marokańską do twarzy i włosów Tradition de Hammam Yves Rocher. Wspaniała maseczka! Używałam jej tylko do twarzy, było mi jej szkoda do włosów. Świetnie oczyszcza, matuje, wyrównuje koloryt skóry, wygładza. Ma lejącą konsystencję, co sprawia trochę kłopotów przy aplikacji. Jednak największą zaletą (która w dużej mierze rekompensuje zabójczo wysoką cenę) jest jej zapach ... Dzięki niemu po nałożeniu maseczki czuję się niemal jak na seansie SPA w tureckiej łaźni.

sobota, 3 września 2011

Po raz pierwszy - zużycia sierpniowe

Po pierwsze witam wszystkie zużywaczki :) To moja pierwsza tego typu notka. Sama bardzo lubię takowe czytać więc postanowiłam teraz też taką stworzyć. Produktów zużytych jest niewiele, ale to dlatego że nie zaczęłam ich zbierać od samego początku miesiąca, ale od pewnego momentu. Nie mam też jeszcze takiego nawyku żeby odkładać puste opakowania i przetrzymywać do końca miesiąca.

1) Żel pod prysznic Ziaja blubel - na liliowo jagoda i porzeczka. Tym co najbardziej kusi mnie do zakupu żeli pod prysznic z tej serii jest niewątpliwie zapach. Ten kojarzy mi się z dzieciństwem, a bardziej precyzyjnie ze smakiem porzeczkowych landrynek. Specjalnych efektów na skórze nie zauważam. Cena ok 6zł za 500ml, więc bardzo przystępnie.
2) Podkład Sensique Matt Finish - chyba kiedyś już gdzieś pisałam że nie jest to w moim przypadku podkład matujący, ale mam do niego sentyment. To już chyba mój 3 lub 4 zużyty. Lubiłam go za odcień (202). Raczej więcej go nie kupię, wolę zainwestować w coś lepszego.
3)Szampon wzmacniający Joanna do włosów cienkich, delikatnych, ze skłonnością do wypadania, z ekstraktem ze skrzypu i rozmarynu. Moje włosy są ostatnimi czasy w bardzo dobrym stanie. Są gładkie, nie puszą się Może to za sprawą szamponu, może odżywki, a napewno przycięcia końcówek. Niestety wypadają (stres przedślubny?) i szampon nie radzi sobie z tym. Zapach jak na takie powiedziałabym ziołowe szampony całkiem znośny, cenowo również dostępny.
4) Balsam do ciała Avon. - Cieszę się że już go skończyłam. Tylko tyle na ten temat.
5) Perfumy FM nr.34 - Niby zapach miał przypominać Chance Chanel, ale dla mnie odbiega znacznie od oryginału. Lubiłam, ale nie tak jak Chanel.

Poza przedstawionymi zużyłam też jakiś podkład z Avonu, piankę do włosów Taft (zielona), żel do mycia twarzy All about face i być może coś jeszcze o czym nie pamiętam. 

Zapraszam na mojego bloga :)
http://olla-mania.blogspot.com/

czwartek, 1 września 2011

Ostatki z sierpnia


  • Hydrolat lipowy z Mazideł. Ma śliczny, naturalny zapach kwiatostanów lipy. Można używać go dla samego zapachu. Odświeża, oczyszcza, nawilża. Trochę lepi sie po nim skóra. Świetnie sprawdza się także przy pielęgnacji oczu, cudownie koi zmęczone powieki.
  • Masło waniliowe z Ziai. Masełka ziajowe są po prostu mistrzowskie. Wczesniej miałam oliwkowe i kokosowe, w zapasach czeka na mnie jeszcze kakao. Mają świetną, zbitą i maślaną konsystencję. Rewelacyjnie, gładko rozprowadzają się po skórze i dają natychmiastowe uczucie nawilżenia. Przy regularnym używaniu skóra staje się miękka i gładka. Zapach tej wersji bardzo przyjemny - jak waniliowy budyń. Mogłoby być bardziej wydajne, ale za tą cenę nie ma co narzekać.
  • Maseczka "Satysfakcja" z różą damasceńską Dermiki. Nic innego tak nie nawilża i ratuje skóry! Jest niezwykle przyjemna w stosowaniu przez swoją kremową konsystencję i nieziemsko piękny zapach róży. Nakładam ją na noc i zmywam dopiero nad ranem. Skóra po przebudzeniu jest cudownie nawilżona, elastyczna, odżywiona, złagodzona i promienna. Naprawdę najbardziej przesuszoną skórę potrafi uratować!
  • Puder do kąpieli pomarańcza&czekolada z Biedronki. Nie pamiętam, żebym kiedyś kupiła coś równie bezużytecznego do kąpieli. Nie barwi wody, nie pachnie, nie pielęgnuje skóry, pieni się przez 2-3 minuty i to jeszcze licho. Dobrze, że wydałam na tą saszetkę tylko 99 groszy, teraz bym jej za darmo nie chciała.